W niepewność odchodzę
Dziś pragnę podzielić się dwoma wierszami. Pierwszy to jeden z moich ulubionych. Recytowany przeze mnie na konkursie recytatorskim. Nie wyszedł on spod mojego pióra, lecz spod pióra genialnego poety Bolesława Leśmiana. Wiersz pod tytułem Odjazd. Jedni twierdzą, że jest to wiersz o śmierci, inni, być może bardziej romantyczni twierdzą, że jest to obraz utraconej miłości. Mnie osobiście kojarzy się bardziej z utraconą na zawsze miłością, do której nie ma już powrotu. Każdy odchodzi, odjeżdża w swoją stronę.
Odjazd
Gdym odjeżdżał na zawsze znajomym gościńcem,
Patrzyły na mnie bratków wielkie, złote oczy,
Podkute szafirowym dookoła sińcem.
Był klomb i rój motyli i błękit przeźroczy,
I rdzawienie się w słońcu dojrzałej rezedy.
A gdy byłem już w drodze, sam nie wiedząc kiedy
I czemu - przypomniałem te oczy, przyziemnie
Śledzące mą zadumę i wpatrzone we mnie
Tym wszystkim, czym się można wpatrzeć w świat i dalej.
Co widziały te oczy, nim w tysiącu alej
Zginąłem, jedną chatę rzucając za sobą?
I czemu z szafirową zawczasu żałobą
Patrzyły w ten mój odjazd poprzez zieleń rdzawą
Rezedy, co pachniała, przytłumiona trawą?
I dlaczego te oczy były coraz łzawsze?
Czy nie wolno nic nigdy porzucać na zawsze
I zostawiać samopas kędyś - na uboczu?
Czy nie wolno odjeżdżać znajomym gościńcem
I oddalać się zbytnio od tych złotych oczu,
Podkutych dookoła szafirowym sińcem?
Patrzyły na mnie bratków wielkie, złote oczy,
Podkute szafirowym dookoła sińcem.
Był klomb i rój motyli i błękit przeźroczy,
I rdzawienie się w słońcu dojrzałej rezedy.
A gdy byłem już w drodze, sam nie wiedząc kiedy
I czemu - przypomniałem te oczy, przyziemnie
Śledzące mą zadumę i wpatrzone we mnie
Tym wszystkim, czym się można wpatrzeć w świat i dalej.
Co widziały te oczy, nim w tysiącu alej
Zginąłem, jedną chatę rzucając za sobą?
I czemu z szafirową zawczasu żałobą
Patrzyły w ten mój odjazd poprzez zieleń rdzawą
Rezedy, co pachniała, przytłumiona trawą?
I dlaczego te oczy były coraz łzawsze?
Czy nie wolno nic nigdy porzucać na zawsze
I zostawiać samopas kędyś - na uboczu?
Czy nie wolno odjeżdżać znajomym gościńcem
I oddalać się zbytnio od tych złotych oczu,
Podkutych dookoła szafirowym sińcem?
Drugi wiersz, którym chcę się podzielić jest mojego autorstwa, napisany również w czasie kryzysu, o którym wspominałem w pierwszym wpisie. Jest tęsknotą za miłością, bliskością.
Jeśli
Jeśli
kiedyś będzie mi dane
poczuć
ust kobiecych smak
myślę
że wtedy docenię
jak
mi jest ich brak
Jeśli
kiedyś moja dłoń
z
czyjąś się złączy
Rzeknę
sercu płoń
póki
życie się nie skończy
Choć
to tylko marzenia
bólu
i tęsknoty znak
Może
doczekam ich spełnienia
Kiedy
miłości mi jest brak
Komentarze
Prześlij komentarz