Jak po grudzie

Witajcie! Przypomniałem sobie, że istnieje coś takiego jak blog i, co więcej, dawno na niego nic nie publikowałem. Nazbierało się kilka wierszy, więc nastała pora, by się nimi podzielić!

jak (po) grudzie(ń)


grudzień przeciąga się ospale.
chciałbym go uśpić, przestać karmić,
zostawić na pastwę losu, ale za bardzo
do mnie przylgnął.

dzielimy ze sobą łóżko, więc noce
mijają nam na wzajemnej walce o skrawek kołdry.
koniec końców, zasypiam zwinięty w kłębek,
a ten pochrapuje tryumfalnie, pogrążony we śnie.

najgorzej, gdy przechyla głowę w moją stronę,
wyciąga wychudłe łapki, a jego źrenice
poszerzają się gwałtownie, prosząc o posiłek.

wtedy dostrzegam w nich wygłodniałego siebie,
wszystkie chwile dzielone na kiedyś i jeszcze nie,
obojętne mijanie się w biegu, za krótkie spojrzenia,
niedospane noce i przemilczane puenty.

grudzień, najbardziej zuchwały z gromadki
dwunastu, leży na moim ramieniu. pilnuje,
by śnieg nie stopniał mi przypadkiem na ustach.


prognoza na jutro


czas wyglądać jutra, postawić kropkę
nad tu i teraz, wypełnić kieszenie, niby na zapas,
niby z przekory, by nas nie zabrakło.
jak być zapamiętanym? jak najbardziej.

wszystko przed nami. w tyle zostały antarktydy,
bieguny zdobyte przez serca, epoki lodowcowe,
susze, i zjawiska, o których nie warto pamiętać.

ślepym uliczkom przywróciłaś wzrok.
prowadzą do domu. musiał się tylko wyszumieć wiatr.




Do napisania!

Komentarze

Popularne posty

Dar