Szare dni

Dni których nie powinno być


czas postradał zmysły
dlatego wyrwij ze mnie
niezapisane kartki
zrób coś z tą pustką

bo rzęsom brakuje skrzydeł
chciałyby się unieść
lub chociażby zatrzepotać
pawimi piórami

trwaj przy mnie
bez konieczności doboru słów
pomilczmy na cały głos

wówczas dam się rozgryźć
wcielić
kawałek
po
kawałku


Wiersz pisany w drodze


Stacja Międzyczasie. Rytualne odjazdy,
wpatrywanie się w uśpione oczy pociągu,
uderzenia serca o charakterze sejsmicznym,
wplecione w stukot stalowych kół.

I gdyby jeszcze ruszył ospale,
dał szansę na ponowne rozpatrzenie sprawy,
albo chociaż odjechał z opóźnieniem.

Tymczasem, gwizd – pożegnalne fanfary
każą się oddalić.
Bezduszny kat zadął w róg,
tak, by odjazd odbił się echem.

Gdyby się jednak dobrze wsłuchać,
to czajnik sopranem daje znać
na herbatę zieloną, znowu gorzką.
Usiądź, zaparzę.

Komentarze

Popularne posty

Dar