Weno...gdzie się podziewasz?!

Kolejny dzień bez natchnienia. Jest mi z tym trochę ciężko, bo zazwyczaj nie miałem z tym problemu. Interpretuję to na kilka sposobów. Pierwszy jest taki, że już się wypaliłem, nie stworzę już nic więcej. Drugi, że tak w życiu bywa, krótka przerwa jest jak najbardziej wskazana, już nie raz mi się takie rzeczy przytrafiały. Trzeci, że jest to swoista cisza przed burzą, przed czymś wielkim, niepowtarzalnym, niesamowitym...dobra, Jacek, złaź na ziemię, bo trochę cię poniosło. Może jest to cisza, ale przed jakimś wiosennym deszczykiem. A może faktycznie się już wypaliłem? A co jeśli tak jest? W sumie chyba nic się tak naprawdę nie stanie. To chyba tylko moje hobby, wierszy nie klecę zbyt powalających, ale cieszę się, że znajduję sobie zajęcie i jakichś stałych czytelników. Na tę chwilę mówię póki co "stop". Kto wie, może zmieni mi się ten stan za godzinę, za dzień, a może za dwa tygodnie? W każdym razie, jeśli komukolwiek jest mnie mało - można znaleźć mnie na Beju - zakładka "Bejowisko" po prawej stronie bloga lub na innych stronkach, które wcześniej podawałem.
Na dzisiaj przygotowałem utwór napisany pod wpływem braku weny - tęsknota za nią. Kto chce może doszukiwać się w nim głębszego sensu, jeśli tak, to się serdecznie cieszę. Czekam na jakiekolwiek komentarze, każdy wywołuje u mnie uśmiech i świadomość, że jednak ktoś czytuje te moje zapiski i wiersze! Liczę na Was! Pozdrawiam! 

Odeszłaś

Odeszłaś. Tak zwyczajnie, po prostu
poszłaś sobie. Rzekłaś prosto z mostu:
Zostawiam Cię i tyle! Między nami koniec
i kropka. A moje serce we łzach tonie,
ledwo uderza, umiera, dyszy,
kona powoli w zatrważającej ciszy.
Krzyczę: stój! Pozwól znów zaznać rozkoszy,
nie każ uczuciu naszemu się rozproszyć.
Wracaj!
Lecz ona już mnie chyba nie słucha.
Moja kochana, najdroższa, taka krucha...
Potrzebuję Ciebie jak ryba wody.
Wiem, powiesz pewnie, że jestem młody,
że wcale nie jesteś taka wyjątkowa.
Uwierz mi, każda, dosłownie każda, chowa
się przy Tobie, do pięt nie dorasta.
Tymczasem...
przeprowadziłaś się do wielkiego miasta,
tam zawrócą Ci w głowie pewnie inni poeci.
Serce Twoje, nie sługa, do nich poleci...
A ja? Znów stanę się marnym grafomanem,
układającym rymy nieokiełznane.
Żegnaj! Wiedz, że będę o Tobie pamiętał,
codziennie, nie tylko od święta.
Nie wierzę, że nie czujesz do mnie chuci.
Prędzej, czy później do mnie powrócisz...













weno.


P.S. Dodałem całkiem przyjemny gadżet - odtwarzacz na górze strony. Piszcie w komentarzach jakie Wasze utwory chcielibyście usłyszeć na moim blogu. Jest tam już 10 moich propozycji, mam nadzieję, że się spodobają. Ot, taki umilacz czasu.   

Komentarze

  1. Witaj:) Nie martw się brakiem weny. Mnie coraz częściej dopada. Kiedyś pisałem ok 50 wierszy rocznie, teraz to może z 10, czasem i tego nie. Bywały przerwy 2 letnie nawet. Potem znowu człowieka dopada i wtedy cała seria wypływa. Ciekawe wierszydło. Nawet gdy nie masz weny, to i tak coś spłodzisz:)
    Fajna sprawa z tym odtwarzaczem. Ja też sobie zrobiłem, ale taki doczepiany w html do każdego posta. Chcę u siebie zrobić tak, by czytelnik mógł sobie posłuchać wiersza w wersji głosowej.
    U Ciebie kompozycje miłe dla ucha.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak powiedział kiedyś mój profesor.. emocje tworzą sztukę..:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytając Twój wiersz wzruszyłam się... S.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zostałeś nominowany! ;)
    http://ewa-sobkowicz.bloog.pl/id,337860404,title,WYROZNIENIE-,index.html
    Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty

Dar